Logowanie
Zacznij szukać teraz
Kilka słów o nas
W dzisiejszym świecie jest coraz więcej osób samotnych nie z wyboru.
Swojego cierpienia często nie chcą okazywać na zewnątrz. Pytani o przyczyny swego stanu tłumaczą się pracą, nauką czy brakiem czasu, w głębi serca wiedząc, że to tylko wymówka. Są już po trzydziestce, często dobrze wykształceni, mają pracę i stabilizację finansową. Jednak to czego pragną najbardziej - miłość - ciągle nie przychodzi. więcej
Swojego cierpienia często nie chcą okazywać na zewnątrz. Pytani o przyczyny swego stanu tłumaczą się pracą, nauką czy brakiem czasu, w głębi serca wiedząc, że to tylko wymówka. Są już po trzydziestce, często dobrze wykształceni, mają pracę i stabilizację finansową. Jednak to czego pragną najbardziej - miłość - ciągle nie przychodzi. więcej
Reklama
Zaawansowane szukanie (wg kryteriów)
Spotkania z nadzieją
- Szukać to można dżinsów - śmieje się Ania. Bo wie, ze na miłość trzeba czekać. Ale nikt nie mówi, że z założonymi rękami.
Dlatego tak jak blisko 200 innych singli przychodzi w trzeci piątek miesiąca na Mszę św. w intencji osób poszukujących małżonka, które już od 5 lat odbywają się w kościele pw. św. Wincentego Pallottiego przy ul. Skaryszewskiej.
OBUCHEM W GŁOWĘ
Dolny kościół pełen jest młodych ludzi. Łączy ich wiara, podobny wiek i podobny problem - są samotni. - Człowiek potrzebuje wspólnoty z drugim człowiekiem. Przychodzicie tu prosić Boga o dobre relacje międzyludzkie. Bo o to trzeba się modlić - spokojnie wyjaśnia ks. Tomasz Zaczkiewicz, proboszcz parafii na Skaryszewskiej, który celebruje Eucharystię.
Dla wielu słowa, które padają z ambony, są swoistym lekarstwem na samotne serce, „obuchem", który wali prosto w głowę, stawia do pionu. - Człowiek biega po świecie, a tu uświadamia sobie, że źródło tych wszystkich poszukiwań jest w Bogu - przyznaje Ewa Gołota, która na spotkania dla poszukujących małżonka przychodzi od 3 i pół roku.
NIC NA SIŁĘ
Po Mszy św. single idą do parafialnej salki. Ktoś kładzie na stół ciastka, inny robi herbatę. W małych grupkach spontanicznie zaczynają się toczyć towarzyskie rozmowy.
W rogu sali stoi Ewa, wysoka szatynka. Na spotkanie przyszła już czwarty raz, konwersacjom raczej się przysłuchuje niż bierze w nich udział. - Jestem tu z ciekawości, to lepsze niż siedzenie samemu w domu. Na razie podpieram ściany, ale chciałabym przełamać moją nieśmiałość w relacjach damsko-męskich - mówi. Po niedługim czasie widzę, jak śmieje się, rozmawiając z nowo poznanymi osobami.
Na korytarzu spotykam Agnieszkę. Po kilkuminutowej rozmowie zdradza, że czuje się tu niezbyt dobrze, w jej głosie słychać nutę rozżalenia. - Przychodzę tu z małymi przerwami od czterech lat i nic się w moim życiu nie zmieniło - mówi. - Jest mało nowych osób, kiedyś częściej były organizowane wspólne wyjścia do kina czy na spacer. Teraz mniej jest tego typu inicjatyw - dodaje. W ciągu tego czasu udało jej się poznać kilka koleżanek, ale kontakt z nimi utrzymuje okazjonalnie.
Iwona jest po raz pierwszy. Żartuje, że przyszła zobaczyć, „jak to działa". Na poważnie już wyjaśnia, że szukanie kogoś na siłę nie daje rezultatu. - Nie ma co się nastawiać. Ważne, żeby poznać przyjaciół i być z ludźmi - mówi. Ciekawi ją, czy osoby, które tu przychodzą, kolegują się ze sobą.
Rafał rozgląda się po salce. Na spotkania dla samotnych przychodzi od 4 lat, niezależnie czy aktualnie jest z kimś w związku, czy też nie. - Choć nie znalazłem tu drugiej połówki, poznałem grono przyjaciół, z którymi wspólnie chodzę do kina czy na imprezy, zaangażowałem się też w scholę. Przez ten czas może dwa razy opuściłem naszą Mszę św. - mówi.
W czasie towarzyskiego spotkania odbywają się także pogadanki. Całkiem niedawno zaproponowali je sami single, żeby o budowaniu relacji, szukaniu szczęścia czy dojrzałości móc porozmawiać wspólnie z księdzem proboszczem.
RAZEM DO CELU
Spotkanie kończy się około 22.00. Towarzyskie rozmowy przenoszą się przed kościół. - Te spotkania mnie ukształtowały. Trzy i pół roku trwała moja droga dojrzewania - przez różne relacje, kazania, poznawanie samej siebie - przyznaje Ewa Gołota.
Odkąd pięć lat temu Katarzyna i Tomek Jaroszowie zainicjowali spotkania dla samotnych, utworzyło się sześć małżeństw, o których wiedzą inicjatorzy. - To Pan Bóg kieruje losami człowieka. Męża poznałam na drugim spotkaniu, ale równie dobrze drugą połówkę mogłam spotkać w pracy czy na uczelni - mówi Katarzyna Szczepańska, mężatka z 3,5-letnim stażem. I mimo że jest w małżeńskim związku, od czasu do czasu wspólnie z mężem zagląda na spotkania dla samotnych. - Ważne, żeby na tej drodze wspólnie się wspierać i temu też służą trzecio-piątkowe spotkania - dodaje.
Dlatego tak jak blisko 200 innych singli przychodzi w trzeci piątek miesiąca na Mszę św. w intencji osób poszukujących małżonka, które już od 5 lat odbywają się w kościele pw. św. Wincentego Pallottiego przy ul. Skaryszewskiej.
OBUCHEM W GŁOWĘ
Dolny kościół pełen jest młodych ludzi. Łączy ich wiara, podobny wiek i podobny problem - są samotni. - Człowiek potrzebuje wspólnoty z drugim człowiekiem. Przychodzicie tu prosić Boga o dobre relacje międzyludzkie. Bo o to trzeba się modlić - spokojnie wyjaśnia ks. Tomasz Zaczkiewicz, proboszcz parafii na Skaryszewskiej, który celebruje Eucharystię.
Dla wielu słowa, które padają z ambony, są swoistym lekarstwem na samotne serce, „obuchem", który wali prosto w głowę, stawia do pionu. - Człowiek biega po świecie, a tu uświadamia sobie, że źródło tych wszystkich poszukiwań jest w Bogu - przyznaje Ewa Gołota, która na spotkania dla poszukujących małżonka przychodzi od 3 i pół roku.
NIC NA SIŁĘ
Po Mszy św. single idą do parafialnej salki. Ktoś kładzie na stół ciastka, inny robi herbatę. W małych grupkach spontanicznie zaczynają się toczyć towarzyskie rozmowy.
W rogu sali stoi Ewa, wysoka szatynka. Na spotkanie przyszła już czwarty raz, konwersacjom raczej się przysłuchuje niż bierze w nich udział. - Jestem tu z ciekawości, to lepsze niż siedzenie samemu w domu. Na razie podpieram ściany, ale chciałabym przełamać moją nieśmiałość w relacjach damsko-męskich - mówi. Po niedługim czasie widzę, jak śmieje się, rozmawiając z nowo poznanymi osobami.
Na korytarzu spotykam Agnieszkę. Po kilkuminutowej rozmowie zdradza, że czuje się tu niezbyt dobrze, w jej głosie słychać nutę rozżalenia. - Przychodzę tu z małymi przerwami od czterech lat i nic się w moim życiu nie zmieniło - mówi. - Jest mało nowych osób, kiedyś częściej były organizowane wspólne wyjścia do kina czy na spacer. Teraz mniej jest tego typu inicjatyw - dodaje. W ciągu tego czasu udało jej się poznać kilka koleżanek, ale kontakt z nimi utrzymuje okazjonalnie.
Iwona jest po raz pierwszy. Żartuje, że przyszła zobaczyć, „jak to działa". Na poważnie już wyjaśnia, że szukanie kogoś na siłę nie daje rezultatu. - Nie ma co się nastawiać. Ważne, żeby poznać przyjaciół i być z ludźmi - mówi. Ciekawi ją, czy osoby, które tu przychodzą, kolegują się ze sobą.
Rafał rozgląda się po salce. Na spotkania dla samotnych przychodzi od 4 lat, niezależnie czy aktualnie jest z kimś w związku, czy też nie. - Choć nie znalazłem tu drugiej połówki, poznałem grono przyjaciół, z którymi wspólnie chodzę do kina czy na imprezy, zaangażowałem się też w scholę. Przez ten czas może dwa razy opuściłem naszą Mszę św. - mówi.
W czasie towarzyskiego spotkania odbywają się także pogadanki. Całkiem niedawno zaproponowali je sami single, żeby o budowaniu relacji, szukaniu szczęścia czy dojrzałości móc porozmawiać wspólnie z księdzem proboszczem.
RAZEM DO CELU
Spotkanie kończy się około 22.00. Towarzyskie rozmowy przenoszą się przed kościół. - Te spotkania mnie ukształtowały. Trzy i pół roku trwała moja droga dojrzewania - przez różne relacje, kazania, poznawanie samej siebie - przyznaje Ewa Gołota.
Odkąd pięć lat temu Katarzyna i Tomek Jaroszowie zainicjowali spotkania dla samotnych, utworzyło się sześć małżeństw, o których wiedzą inicjatorzy. - To Pan Bóg kieruje losami człowieka. Męża poznałam na drugim spotkaniu, ale równie dobrze drugą połówkę mogłam spotkać w pracy czy na uczelni - mówi Katarzyna Szczepańska, mężatka z 3,5-letnim stażem. I mimo że jest w małżeńskim związku, od czasu do czasu wspólnie z mężem zagląda na spotkania dla samotnych. - Ważne, żeby na tej drodze wspólnie się wspierać i temu też służą trzecio-piątkowe spotkania - dodaje.
Agata Ślusarczyk
6-04-2014
6-04-2014
Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy John Eldredge Głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. To Bóg go takim stworzył... » zobacz więcej |
Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy [miękka oprawa] John Eldredge, Stasi Eldredge Każda dziewczynka zadaje podstawowe pytanie: "Czy jestem śliczna? Czy się mną cieszysz?". Odpowiedź, jaką uzyskałaś na to pytanie w swojej młodości, ukształtowała cię w kobietę, którą obecnie jesteś. Dla większości z nas była to odpowiedź niewłaściwa... » zobacz więcej |
Waszym zdaniem