Zacznij szukać teraz
Wiek od:
do:
Miejscowość:
Płeć:
     
Przejdź do szukania zaawansowanego
więcej kryteriów wyszukiwania
Kilka słów o nas
W dzisiejszym świecie jest coraz więcej osób samotnych nie z wyboru.

Swojego cierpienia często nie chcą okazywać na zewnątrz. Pytani o przyczyny swego stanu tłumaczą się pracą, nauką czy brakiem czasu, w głębi serca wiedząc, że to tylko wymówka. Są już po trzydziestce, często dobrze wykształceni, mają pracę i stabilizację finansową. Jednak to czego pragną najbardziej - miłość - ciągle nie przychodzi. więcej
Reklama



Zagadki
Modlitwy
Twoja Praga

Modlitwa do Rity

Miłość na odległość?
Czy miłość na odległość ma sens? Ewentualnie widywanie co najwyżej co dwa miesiące, albo rzadziej?

No właśnie, czy miłość na odległość ma sens? Chciałoby się powiedzieć: nie, bo jaka to miłość, która nie opiera się na systematycznym spotykaniu, na widywaniu siebie w codzienności. Jaki to związek kiedy widzimy się nie wtedy kiedy tego pragniemy tylko wtedy gdy jest np. przerwa świąteczna, wakacje albo urlop w pracy. Więc chciałby się odpowiedzieć, że taka miłość nie ma sensu ale odpowiemy filozoficznie: to zależy. A odpowiemy tak dlatego, że mimo wszystko znamy przypadki związków, które przez jakiś czas (czasem długi) były związkami na odległość a teraz są z tego dobre małżeństwa. Osobiście trochę nas dziwi jak można kochając się wytrzymać rozłąkę i odległość kilkuset kilometrów nieraz przez kilka lat, ale są tacy ludzie, którzy wytrzymują. Są też tacy, którzy nie wytrzymują. To wszystko bowiem zależy od tego na jakim etapie jest związek, jak dojrzali są ludzie, czy jest to rozłąka przejściowa czy tak było od zawsze. Jeśli chodzi o początki znajomości to bylibyśmy ostrożni. Bo te początki najbardziej potrzebują częstych kontaktów, gdyż na odległość poznać się nie można a poznanie jest przecież konieczne, by kogoś pokochać, no bo jak można kochać kogoś kogo tak naprawdę nie znamy? Zakochać się - i owszem, można, ale to przecież nie miłość. Sms-y, listy to nie to samo. Człowieka poznaje się we wspólnej pracy, podczas wycieczek, widząc jak ma w pokoju, jak odnosi się do bliskich. Tego na odległość nie zobaczysz.

Niebezpieczeństwo takich związków polega na tym, że na odległość kocha się przeważnie nie realną osobę a własne wyobrażenia o niej. Tak, bo widząc się raz na kilka tygodni lub miesięcy jesteśmy oczarowani sobą, stęsknieni, szczęśliwi, że wreszcie się widzimy. Staramy się więc najpierw jak najlepiej do tego spotkania przygotować. Dziewczyny robią sobie fryzurę, piękny makijaż, chłopcy przychodzą pachnący, w wyprasowanych koszulach i nawet sprzątają na błysk w pokoju. Potem chcemy sobie jak najwięcej opowiedzieć, jak najwięcej pokazać, jak najbardziej okazać tej drugiej osobie jak jest dla nas ważna. A ponieważ jest tak ważna no to naturalnie traktujemy ją jak gościa honorowego, który nic nie musi robić, no bo wszystko zostało przygotowane wcześniej. Nie ma więc z reguły wspólnego przygotowania posiłku, nie ma zmywania, nie zapędzamy też chłopaka do przykręcania obluzowanej śruby w szafce. Są za to spacery, rozmowy, filmy. Co najwyżej razem wyprowadzicie psa. Jest uroczyście, jest wspaniały nastrój i radość. Po prostu jest święto. I pięknie, bo randki, zwłaszcza te pierwsze mają w sobie coś odświętnego. Nikt przecież nie zaczyna znajomości od wspólnego sprzątania, ale po jakimś czasie, kiedy poznajemy się coraz lepiej, kiedy przebywamy ze sobą coraz więcej zaczynamy bywać ze sobą nie tylko na kawie czy w kinie, ale też na zakupach. Gdy chłopak przychodzi do nas to nie tylko rozmawiamy przy herbacie słuchając ulubionej muzyki ale pomaga nam przestawić coś ciężkiego. A chłopak bez oporów prosi dziewczynę by mu przyszyła wypruty suwak. Zaczynamy wspólnie przygotowywać coś do jedzenia. I to jest najzupełniej normalne, bo przecież życie codzienne z takich rzeczy się składa. I w takich rzeczach możemy zobaczyć jak ktoś naprawdę się zachowuje, jakie ma zwyczaje, co jest dla niego ważne. Ale w związkach na odległość właśnie tej codzienności brakuje.

I jeszcze jeden ważny element. Gdy spotykamy się okazjonalnie jesteśmy wypoczęci, zadbani, mamy czas tylko dla siebie. I znów: nie widzimy się w zmęczeniu, pośpiechu, zdenerwowaniu, kiedy mamy kiepski humor, problem albo mamy wszystkiego dość, rozmawiać nam się nie chce i najchętniej poszlibyśmy spać. Dlatego potem jest tyle rozczarowań, tyle rozstań niby dobrze zapowiadających się relacji. Albo nawet szoku przeżytego po ślubie, bo przecież miało być inaczej. Bo nagle ci ludzie, dla których randki były zawsze świętem zaczynają widzieć siebie wracających z pracy i zamiast kwiatów przynoszących do domu żal na szefa i siatki z zakupami. Bo nagle ta zawsze pięknie wyglądająca dziewczyna wiąże włosy na gumkę i na dodatek przypala zupę. Bo ten zadbany chłopak nie zawsze się goli i na dodatek przez tydzień chodzi w tym samym swetrze, choć wcześniej miał wyprasowaną koszulę. A teraz wcale tej koszuli mu się nie chce uprasować. No właśnie, a może na randkę to wcale nie on ją prasował tylko np. mama?

Zdziwienie i rozczarowanie rośnie. Na domiar złego w domu prócz zapachu nastrojowych świec częściej czuć zapach gotowanej kapusty a biurko w pokoju, które przez randką było zawsze wysprzątane teraz zarasta papierami i innymi rupieciami. W dodatku on zbyt długo przesiaduje przy komputerze a ona nie może się doprosić by wyniósł śmieci czy pokroił warzywa na sałatkę. Rozmowy też nie są już tak ekscytujące i głębokie, często brakuje na nie czasu. Wychodzi na jaw, że on wcale nie lubi i pomidorówki i ruskich pierogów, choć wcześniej wszystko mu smakowało. Okazuje się, że ona nie przepada za muzyką, której on słucha, choć wcześniej pożyczała płyty jego zespołu. Oj?Co tu się stało? Ano?nic. To po prostu codzienność. Oczywiście to wcale nie jest tak, że jak jesteśmy ze sobą dłużej to już nie musimy się o siebie starać, nie musimy o siebie dbać i możemy wreszcie pokazać swoje prawdziwe "ja" - bez żadnych zahamowań. Nie, nie, o siebie to i w małżeństwie trzeba dbać i w domu trzeba sprzątać zawsze i tak naprawdę należy wzajemnie sobie pomagać i dążyć do tego, byśmy zawsze byli dla siebie atrakcyjni i na sobie nam zależało. Trzeba się o sobie nawzajem ciągle na nowo starać. Ale zmierzamy do tego, że związek nie składa się tylko z samych pięknych chwil. Więcej jest w nim tego czym naprawdę żyjemy na co dzień. I dlatego właśnie od tej strony, od tych naszych zwykłych stron i zajęć trzeba się poznać.

Ale to nie wszystko, bo to o czym napisaliśmy choć ważne nie jest czynnikiem decydującym o byciu z daną osobą. Najważniejsze jest przecież poznanie poglądów drugiej osoby, jej wartości. I znów: nie tylko poprzez rozmowę, ale poprzez konkretne czyny. Jeśli deklarujemy się jako wierzący to chodźmy razem w niedzielę do kościoła, razem przyjmujmy Komunię św., módlmy się wspólnie. Jeśli mówimy o czystości przedmałżeńskiej to też dajmy tego świadectwo naszym zachowaniem. Jeśli opowiadamy jak ważna jest dla nas rodzina to zobaczmy jak chłopak czy dziewczyna odnosi się do swojej matki, ojca, rodzeństwa, jak im pomaga. Jeśli ktoś twierdzi, że interesuje się sztuką to pójdźmy razem na wystawę, do teatru - zobaczmy ja to wygląda w praktyce, żeby się nie okazało, że to było tylko takie gadanie żeby zrobić dobre wrażenie, a tak naprawdę malarstwa nie znoszę a w teatrze ziewam, bo mnie to nudzi, zaś najbardziej lubię filmy akcji. I uwaga: my wcale nie mówimy, że to źle, ze ktoś słucha muzyki pop czy lubi komedie - chcemy tylko podkreślić, że rzeczywiście trzeba poznać kogoś od tej strony, żeby potem nie było rozczarowań czy nawet posądzenia o kłamstwo czy "granie". Bo nie można "grać" przed ukochaną osobą kogoś kim się nie jest. To zwykłe oszustwo a poza tym prędzej czy później wyjdzie na jaw i uderzy w nas. Dlatego bądźmy szczerzy i pokazujmy swoje prawdziwe "ja". Nie musisz znać się na literaturze współczesnej, nie musisz lubić owoców morza. Tylko szczerze o tym powiedz i daj się poznać naprawdę. Naprawdę - czyli w działaniu, w "realu".

No to wracamy do tej odległości. Jak widzimy poznać się na odległość nie da. Później, gdy ludzie już się dobrze znają to oczywiście będzie im siebie bardzo brakowało ale łatwiej zniosą czasową rozłąkę, zwłaszcza jeśli w perspektywie będzie inna wizja np. będziecie mogli studiować lub pracować w jednym mieście albo przynajmniej w takiej odległości by możliwe było spotykanie się np. w weekend. Chodzi też o potrzeby emocjonalne. Czasem po prostu potrzebujemy zobaczyć się kiedy mamy problem, kiedy ktoś nam zrobił przykrość lub wręcz odwrotnie - odniesiemy jakiś sukces, coś nas mile zaskoczy i chcemy podzielić się radością. No i zwyczajnie: im związek bardziej się rozwija tym bardziej siebie nawzajem potrzebujemy, tym bardziej pragniemy wyrazić swoją miłość. Nie mówiąc już o tym, że kiedy para jest już narzeczeństwem to nawet w kontekście przygotowań do ślubu konieczne jest by widzieli się jak najczęściej. Nie da się przecież wszystkiego pozałatwiać przez telefon a i nauki przedślubne musicie odbyć wspólnie.

Dlatego mi Drodzy nie odradzając nikomu "miłości na odległość" zachęcamy do jak najczęstszego spotykania się, tak byście i mieli poczucie, że jesteście z kimś faktycznie. Bo sama odległość to nie powód by miłość umarła. Jeśli uczucie jest prawdziwe, jeśli Wam na sobie zależy to macie tylko większe pole do popisu. Odczuwacie swój brak, tęsknicie - to Wam bardziej uświadamia jak jesteście dla siebie ważni. Trudniej Wam bo np. kiedy potrzebujecie nagłej obecności drugiego to nie zawsze jest to możliwe. Ale to dla Was czas na umocnienie miłości, taka mała próba. Czasem ludzie są od siebie oddaleni tysiące kilometrów ale to nie jest przeszkodą i decydują się na ślub. To zatem jest możliwe.

A na koniec ciekawostka. Czasem dostajemy listy od zakochanych, którzy pytają o sens miłości na odległość, a tymczasem okazuje się, że dzieli ich... 15-30 kilometrów. No, taka odległość to nie odległość. W Warszawie czasem o obrębie miasta są większe odległości. Myślę, że w takiej sytuacji rower rozwiązałby sprawę, no w zimie autobus. Jeśli jeszcze chodzicie do szkoły - nie musicie się przecież spotykać codziennie, od tego są weekendy, w tygodniu i tak będziecie mieli sporo obowiązków. Dlatego jeśli ktoś deklaruje uczucia a pyta o taką odległość to zawsze mamy wątpliwości czy naprawdę chce by z tą osobą. Bo jeśli kocha się naprawdę jest się w stanie zakasać rękawy, sprężyć się w tygodniu, żeby mieć wolny weekend i spotkać się. To byłoby zbyt okrutne, żeby z powodu marnych 30 (lub nawet więcej) kilometrów rozstać się z kimś kogo się kocha. Ten czas to próba dla Was. Jeśli wyjdziecie z niej zwycięsko, jeśli tak ułożycie swoje zajęcia, żeby znaleźć czas dla siebie to macie dużą szanse na szczęśliwy związek. Ale trzeba tego chcieć i starać się pokonać przeszkody.

Kasia i Tomek

Redakcja portalu
Waszym zdaniem
2018-11-13 19:32 Katarzyna napisał:
smutny artykuł, jest wiele par małżeńskich, które poznały się w ten sposób i żyją ze sobą szczęśliwie, myślę, że taki związek na odległość ma sens i może się udać, jeśli osoby czują, że pasją do siebie, wyznają te same wartości, poglądy to dlaczego ze względu na odległość mają rezygnować z miłości, jedna z osób może się przecież przeprowadzić i mogą mieszkać blisko siebie, tam poszukać pracy, muszą zdecydować, czy tego chcą, czy chcą być ze sobą, jeśli tak, to ma to sens, dlaczego mają rezygnować ze szczęścia, bo odległość jest przeszkodą, bo się nie poznają dobrze, tak naprawdę to nigdy się nie pozna osoby nawet przez 30 lat znajomości.
2018-10-11 21:07 Anna napisał:
Moich rodziców dzieliło od siebie 160 km, starali się spotykać w każdy weekend (a żadne z nich nie miało wtedy prawa jazdy), w tygodniu pisali do siebie listy i pobrali się :-) Więc na ich przykładzie mogę stwierdzić, że da się, trzeba tylko chcieć :-)
2018-09-23 17:22 Mateusz napisał:
Co myślicie o odległości 150 km? To duzo, mało, czy do przeżycia?
2016-05-01 10:26 Janek napisał:
Mam inne zdanie na podstawie własnego doświadczenia życiowego. Kobiety które spotkałem oczekiwały, że mężczyzna sobie sam naprawi suwak, wyprasuje koszule, przyszyje guzik, przygotuje posiłek sobie i dziewczynie, nie tylko w okresie przed ślubem, ale i po ślubie. Piszecie o marzeniach dotyczących związków a nie o realiach... Nikt przecież nie zaczyna znajomości od wspólnego sprzątania, ale po jakimś czasie, kiedy poznajemy się coraz lepiej, kiedy przebywamy ze sobą coraz więcej zaczynamy bywać ze sobą nie tylko na kawie czy w kinie, ale też na zakupach. Gdy chłopak przychodzi do nas to nie tylko rozmawiamy przy herbacie słuchając ulubionej muzyki ale pomaga nam przestawić coś ciężkiego. A chłopak bez oporów prosi dziewczynę by mu przyszyła wypruty suwak. Zaczynamy wspólnie przygotowywać coś do jedzenia. I to jest najzupełniej normalne, bo przecież życie codzienne z takich rzeczy się składa. I w takich rzeczach możemy zobaczyć jak ktoś naprawdę się zachowuje, jakie ma zwyczaje, co jest dla niego ważne. Ale w związkach na odległość właśnie tej codzienności brakuje.
2015-09-30 21:41 Przemek napisał:
Słyszałem o takich przypadkach, nawet zakończone ślubem, bezgranicznie trzeba ufać 2 osobie, a nie jest to łatwe.
2015-03-11 16:19 Jowita napisał:
wszystko to kwestia tego czy ktos nas kocha naprawde czy tylko udaje, bylam w zwiazu 3letni z kims kto mieszkal 500km ode mnie i nie widzialam go najdluzej pol roku...bo rzekomo nie mial urlopu a soboty i niedziele byly wolne..sa pociagi przeciez i autobusy...nie zawsze trzeba jechac autem do dziewczyny..tylko trzeba chciec...
2014-02-21 17:16 Arkadiusz napisał:
Do Pawła. Mam za sobą dwa związki na odległość, pierwszy na 30 km, drugi 100 km. Na dłuższą odległość na pewno nie zdecydowałbym się. Odległość 100 km to nie był problem - 1,5 h w jedną stronę. Słyszałem, że dla wielu wirtualnych par taka odległość jest problemem. Odległość dla chcącego nie jest problemem, ale znalezienie wspólnego języka w realu, ustępstwa, lojalność itd to już inna bajka. Najlepiej blisko szukać drugiej połówki, wówczas niema problemu z odległością :-)
2014-02-21 07:42 Arkadiusz napisał:
Miłość na odległość ma sens wówczas gdy od początku potraficie znaleźć wspólny język. Pisanie na czacie, e-mail, gadu-gadu, skype itd. nie trwa wiecznie i kiedyś nastąpi spotkanie w realu. Pierwsze spotkania tak długo wyczekiwane zawsze są jak z bajki, wszystko jest nowe widzicie w tej osobie bratnią duszę o której myślicie że już wszystko wiecie. Mija np. rok macie za sobą ok pięć spotkań, i w końcu nadchodzi moment co dalej tak dłużej być nie może. Tworzymy jedynie związek wirtualny a faktycznie cały czas jesteśmy sami. Wówczas dochodzi do rozmów co robimy dalej, pierwsza poważna rozmowa „kto z nas ma poświęcić się dla drugiej strony” – a więc zmienić miejsce zamieszkania, pracę itd. Nie piszę tu o wspólnym zamieszkaniu, tylko mieszkaniu w tej samej miejscowości. Jeśli o tym wcześniej nie rozmawialiście to mogą pojawić się pierwsze schody, gdyż żadna ze stron nie chce ustąpić. Często dochodzi do początku końca znajomości gdyż macie inne wyobrażenie o tej osobie a postąpiła inaczej. Pisać na czacie, rozmawiać na skype, spotykać się raz w miesiącu lub rzadziej można długo ale nie wiecznie. Przez świat wirtualny możecie stworzyć sobie partnera który w realu będzie bardzo się różnił od tego który był w wirtualu. Najważniejsze aby od początku takiej znajomości trzymać dystans i mieć realne spojrzenie na całą sytuację, warto mieć kogoś w swoim otoczeniu z kim można o tym porozmawiać. Pamiętajcie aby nie zagubić się w tej znajomości i potrafić oddzielić świat wirtualny od realu. W wirtualny znajomy zawsze będzie super a real, wspólne życie zweryfikuje czy tak naprawdę jest. Życzę wszystkim powodzenia w szukaniu miłości.
2014-02-19 19:33 Karol napisał:
Związek; sama nazwa wskazuje na jakąś więź. Nie wiem czy ktoś potrafi "wyhodować" więź tylko na bazie cotygodniowych spotkań i rozmów telefonicznych. Na pewno można zbudować w ten sposób jakąś relację ale czy na tyle silną, by stałą się podstawą udanego związku? Samo poznanie drugiego człowieka, wymaga obcowania z nim. Nawet sama rozmowa w cztery oczy przecież różni się od tej telefonicznej (nie mówiąc już o komunikatorach tekstowych). Ludzie po to są ze sobą, zawierają związki by być blisko siebie a nie na odległość - to chyba oczywiste. Dlatego związek na odległość to raczej już nie do końca taki normalny związek. To bardziej układ z dalekosiężnym planem bycia kiedyś tam razem w przyszłości. Pod warunkiem, że którejś ze stron się wcześniej nie odwidzi. A to często jest tylko kwestią czasu.
2014-02-19 14:34 Paweł napisał:
CZy u was także nie wyszedł związek który był na odległość ?
2013-06-07 18:20 Katarzyna napisał:
zasmuciło Mnie troche ten artykuł, bo wywnioskowac mozna ze lepiej miec Kogos z bliska :( , a jesli nie jest dane Kogos poznac z Bliska - nie wychodzi i co wtedy:( Sama byłam w zwiazku co dzieliły km 125 . co weekend sie widziałam z Osoba . Ale przeczytajac ten artykuł to zasmuciłam sie , bo Osobe poznac dobrze w codziennosci itd to trzeba spotykac sie czesciej w sytuacjach codzienych :( i ?
2013-04-19 08:55 Paweł napisał:
Dochodzę do wniosku że jednak miłośc na odległośc jest do bani :( Zbyt mała ilośc spotkań może doprowadzić tylko do jednego do końca takiego zwiążku
2012-06-14 16:36 Emilia napisał:
a czy wszystko na odleglosc nie ma sensu ? przeciez odleglosc nie zawsze musi byc wielkim problemem i jesli ktos chce ze soba byc i wierzy w to ze sie uda , to przezwyciezy nawet takie przeciwnosci jak ta odleglosc i zadkie spotykanie sie , bo sa przeciez takie mozliwosci jak np.telefon , skyp itp. ;
2011-08-18 21:21 Agnieszka napisał:
świetny artykuł. Proszę o jeszcze, jeszcze, jeszcze :)
2011-08-18 15:24 Ewa napisał:
Kasiu i Tomku! Bardzo dziękuję za kolejny już ciekawy artykuł i za wszystko, co robicie!