Logowanie
E-mail:
Hasło:
Zacznij szukać teraz
Wiek od:
do:
Miejscowość:
Płeć:
     
Przejdź do szukania zaawansowanego
więcej kryteriów wyszukiwania
Kalendarium
« poprzedniPaździernik 2024następny »
PWŚCPSN
1 2 3 4 5 6
7 8 9 10 11 12 13
14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27
28 29 30 31
Przejdź do Kalendarium



Kilka słów o nas
W dzisiejszym świecie jest coraz więcej osób samotnych nie z wyboru.

Swojego cierpienia często nie chcą okazywać na zewnątrz. Pytani o przyczyny swego stanu tłumaczą się pracą, nauką czy brakiem czasu, w głębi serca wiedząc, że to tylko wymówka. Są już po trzydziestce, często dobrze wykształceni, mają pracę i stabilizację finansową. Jednak to czego pragną najbardziej - miłość - ciągle nie przychodzi. więcej
Reklama



Zagadki
Modlitwy
Twoja Praga

Modlitwa do Rity

Zakochaj się na mszy
Dawniej o osobach żyjących w pojedynkę zwykło się mówić – „stary kawaler” lub „stara panna”, dziś stosuje się – trzeba przyznać – dużo zgrabniejsze określenie „singiel”. Jeszcze kilka lat temu można było zaobserwować prawdziwy boom na singlowanie. Niektórzy kamuflowali w ten sposób swoją samotność, inni potraktowali to jako alternatywę dla sformalizowanych związków. W sukurs wszystkim tym, którzy mimo usilnych prób znalezienia partnera nie mogli tego zrobić, przyszli twórcy pomysłu na msze dla singli.

– Inicjatywa zrodziła się w marcu 2009 roku. Pomyśleliśmy z mężem, że skoro jest wiele osób około trzydziestki, które poszukują właściwej osoby, warto zaaranżować takie msze. Są oczywiście portale internetowe, gdzie można kogoś spotkać, napisać miłą wiadomość, ale o wiele lepiej przecież wyjść poza rzeczywistość wirtualną. Z pomocą jednej z uczestniczek tych spotkań poprosiliśmy proboszcza o odprawianie takich cyklicznych mszy w intencji ludzi poszukujących męża czy żony – mówi Katarzyna Jarosz, współpomysłodawczyni „Mszy dla singli” w parafii pod wezwaniem Wincentego Pallottiego w Warszawie. Osoby poznające się na takim gruncie mają pewność, że ich druga połówka ma podobne zasady. – Mamy już poważny sukces. 11 września tego roku odbędzie się pierwszy ślub, na który zostaliśmy – wraz z mężem – zaproszeni. Wśród uczestników spotkań są zarówno ludzie młodzi, jak i ci starsi. Nie mamy żadnych obostrzeń dotyczących górnej i dolnej granicy wiekowej, zapraszamy wszystkich, którzy nie chcą spędzać kolejnej jesieni w pojedynkę – dodaje Jarosz. Ich pomoc jest zupełnie bezinteresowna. – Uważamy, że skoro nam się udało, to trzeba też pomóc innym – podsumowuje organizatorka. Portal katolicki, który prowadzi z małżonkiem, okazał się doskonałym impulsem do działania. – Dostawaliśmy głosy, że warto też pogadać gdzieś wspólnie w kawiarni czy wybrać się na spacer. Powstała też specjalna strona internetowa, gdzie można znaleźć wszystkie potrzebne informacje. Od wpisów użytkowników, po terminy spotkań, etc.

Po mszy, niespodzianka

Piątkowe sierpniowe popołudnie, Warszawa. Przed kościołem pod wezwaniem Wincentego Pallottiego przy ulicy Skaryszewskiej na Pradze nie ma prawie nikogo. Przez chwilę zastanawiam się, czy na pewno dobrze trafiłem. Rzut oka na tarczę zegara i od razu przyspieszam kroku. Pięć po siódmej wieczorem, więc jestem spóźniony. Kiedy wchodzę do dolnej sali, msza już trwa. Nie jest przesadnie tłoczno, ale każda ława została wypełniona wiernymi. Zajmuję miejsca z tyłu, tak aby móc wszystkich spokojnie obserwować. To, co przykuwa moją uwagę, to zdecydowana przewaga kobiet. W różnym wieku. Od siedemnastoletnich sióstr bliźniaczek, po przyprószone siwizną staruszki. Dziwi mnie tylko to, że wszyscy usiedli zachowując kilkumetrowe przerwy między sobą. Tak, jakby bali się bliskości drugiego człowieka. O, jednak nie. W pierwszym rzędzie – przy okazji podawania koszyczka z ofiarą – jeden z panów zbliża się do kobiety w zielonej kurtce, która odwzajemnia jego uśmiech. Msza przebiega jak zwykle – modlitwa, komunia, ogłoszenia parafialne. Ale zebrani tu ludzie wyglądają tak, jakby czekali na coś jeszcze. Nerwowo spoglądają na innych, wymieniają porozumiewawcze spojrzenia. Czuję się trochę wykluczony z tego tajemniczego kręgu, ale po chwili wszystko staje się jasne. Otóż każda msza kończy się spotkaniem przy herbatce w przykościelnej parafii. To wtedy przy kubku gorącego napoju nawiązują się różne znajomości.

Po wyjściu z kościoła, wszyscy zbierają się na dziedzińcu. Pytam kobietę stojącą obok mnie, jak często przychodzi na msze dla singli. – Jestem tu pierwszy raz. Do przyjścia namówiła mnie koleżanka, która znalazła podczas tych spotkań swoją drugą połówkę. Na co dzień pracuję w biurze, więc poza koleżankami z pracy mam niewielu znajomych. Czasem się gdzieś z nimi wybiorę, ale zwykle kończy się to na tym, że siedzę i słucham ich opowieści o mężu, dzieciach, a sama w tym temacie mam niewiele do powiedzenia. Da Pan wiarę, że nie spotykałam się od liceum z żadnym mężczyzną? To przerażające. Czasami jest mi wstyd przed koleżankami, bo od myśli, że jestem szkaradna, na szczęście się uwolniłam – mówi Joanna. Podczas naszej krótkiej pogawędki powoli zaczynają się tworzyć grupki. – Sam Pan widzi, każdy znajdzie kogoś, z kim może zamienić kilka słów – stwierdza wysoki, pewnie dwudziestokilkuletni Marek o włoskiej urodzie. Dookoła niego stoją cztery młode dziewczyny i uważnie przysłuchują się opowieści, którą snuje. – Przychodzę tu od kwietnia – wtrąca się jedna z nich. - Nie znalazłam jeszcze chłopaka, ale grono moich koleżanek na pewno się powiększyło. Przez całą podstawówkę i liceum nie byłam na żadnej dyskotece, a teraz, proszę, razem z Martą (tutaj kobieta wskazuje na kobietę stojącą obok), przynajmniej dwa razy w miesiącu tańczymy w którymś z klubów.

Matka i żona umarłych

Moją uwagę przykuwa kobieta, która z nikim nie rozmawia. Ma około pięćdziesięciu lat i bardzo smutne oczy. Podchodzę, przedstawiam się. Nie reaguje, tylko wpatruje się w jeden punkt. Wkrótce jednak udaje mi się namówić ją na zwierzenia. – To było w 2004 roku. Nie mogłam wyjechać na wakacje, bo szef nie dał mi urlopu. Mimo że bardzo nalegałam, był nieugięty. Pamiętam jak wieczorem pomagałam im znosić walizki do samochodu. Starannie spakowałam rzeczy męża i syna, którzy mieli wjechać na kilka dni nad morze. Zaledwie po dwóch dniach dostałam telefon. Kąpali się na niestrzeżonej plaży, syn nurkował i zniknął Robertowi z oczu. Kiedy rzucił się na poszukiwania, woda pochłonęła również jego. Nie będę Panu opowiadała o wszystkich szczegółach, bo od razu źle się czuję. Po ich śmierci zostałam całkiem sama. Nie mieliśmy wielu przyjaciół, a rodzice od dawna nie żyją. Pierwsze miesiące były najgorsze. Nie mogłam chodzić do pracy, przez cały dzień na zmianę spałam i płakałam. Podczas spaceru na Starym Mieście natknęłam się na ogłoszenie, w którym znalazłam informację na temat dokładnej daty i godziny „Mszy dla singli”. Początkowo obawiałam się tu przyjść, jednak pierwsze spotkanie utwierdziło mnie w przekonaniu, że było warto. Niewiele osób stąd wie, co mi się przydarzyło, chyba tylko ta jedna, najbardziej zaufana. Ale też nie chcę, żeby ktokolwiek mnie rozpoznał. Nie oczekuję litości, a tutaj mogę być anonimowa, startuję z czystą kartą. Czy szukam drugiej połówki? I tak, i nie. Nic na siłę. Staram się doceniać, że komuś innemu się wiedzie, cieszyć cudzym szczęściem, bo wtedy mogę namiastkę tej radości przemycić do własnego życia.

Odliczamy minuty do ślubu

Katarzyna i Krzysztof 11 września 2010 r. w kościele św. Marii Magdaleny na warszawskich Bielanach złożą sobie uroczystą przysięgę. To pierwsza para, która dzięki mszom dla singli organizowanym przez parafię przy Skaryszewskiej w Warszawie weźmie ślub. Połączyła ich wspólna pasja i zupełny przypadek. – Siedzieliśmy większą grupą przy kawiarnianych stolikach. Kasia była pochłonięta rozmową z koleżanką. W pewnym momencie wypowiedziała do niej zdanie, które sugerowało, że ma coś wspólnego z lotnictwem. Ja, jako zapalony miłośnik lotnictwa, usłyszawszy to, zaraz zapytałem Kasię o szczegóły. Zaintrygowało mnie, że kobiecie też serce może mocniej zabić na widok samolotu i tak, od słowa do słowa, zaczęła się nasza rozmowa. Nie było nawet szczególnego przełamywania lodów, bo to pierwsze spotkanie miało naturalny przebieg i potem rozmawialiśmy o tym, co interesuje nas oboje. Kiedy wszyscy zaczęli rozchodzić się do domów, Kasia obiecała mi przesłać kilka swoich zdjęć z pokazów lotniczych, więc podałem jej tylko swój adres e-mail. Znajomość doczekała się kontynuacji, dzięki dwóm zdarzeniom. Kasia nazajutrz wysłała mi obiecane zdjęcia (a piękna dziewczyna i samoloty, to duet, który musiał podbić moje serce). Sprzyjały nam też inne okoliczności, otóż w tej kawiarni Kasia umawiała się z grupą znajomych na tańce do klubu. Już wiedziałem, gdzie mogę ją spotkać następnego dnia wieczorem. Przyszedłem tam, przetańczyliśmy całą noc, a następnie odprowadziłem Kasię do domu – mówi Krzysztof, szczęśliwy przyszły pan młody. Gdyby Kasia zgubiła adres e-mail Krzysztofa lub jedno z nich nie przyszłoby do klubu, mogliby stracić ze sobą kontakt. – Jesteśmy z przedziału wiekowego 30-40 lat. Oboje mieszkamy w Warszawie. Znamy się od roku. Jesteśmy przeciętnymi ludźmi, jakich wielu, których życie stało się niezwykłe dzięki wspaniałemu i inspirującemu uczuciu. Uwielbiamy spędzać razem czas. Lubimy razem tańczyć, uprawiać sport i wyjeżdżać w ciekawe rejony kraju. Chętnie uczestniczymy w wydarzeniach kulturalnych i oczywiście tych związanych z lotnictwem – mówią, prawie jednym głosem szczęśliwi narzeczeni. Mimo że są już parą, kiedy tylko mogą, uczestniczą w mszach dla singli. – Skoro Bóg wysłuchał naszej modlitwy o spotkanie drugiej połówki, to tym bardziej później też należy zawracać Mu głowę, aby nas prowadził przez wspólne życie. Poza tym spotykamy na mszach naszych znajomych i możemy miło wspólnie spędzić czas – konkludują.

SOS jestem singlem

– Sama kwestia pojęcia „singiel” jest już bardzo wymowna. W kulturze polskiej przywykliśmy do określenia kawaler/panna. Wiemy, że są to osoby nieżonate/niezamężne. Na dźwięk tych słów – określeń nie wnikamy w szczegóły dotyczące woli zaślubin bądź jej braku. Kiedy jednak spotykamy się z brzmiącym niepolsko pojęciem, mającym określać polską rzeczywistość, to w moim odczuciu, mamy tu do czynienia z ukrytym przekazem: „zainteresuj się mną”, „zwróć na mnie uwagę”. W przypadku komentowanego pojęcia ciśnie się na myśl co najmniej przypuszczenie, iż oto ktoś wysyła swego rodzaj przekaz S.O.S. Tym bardziej można się w tym przekonaniu utwierdzić, jeśli poruszamy się po terenie wspólnoty wierzących. Jako katolicy doskonale zdajemy sobie sprawę z Bożego planu, jaki ma się w naszym życiu zrealizować. Mamy dostąpić zbawienia poprzez dane nam życie oraz nasz modus vivendi – mówi mi ks. Marek Radomski. Duchowny akcentuje, że małżeństwo jest jego zdaniem podstawowym sposobem życia człowieka. – Kolejnym jest życie monastyczne, konsekrowane. Jednak i bezżenność jako życie poza murami klasztoru, poza celibatem, nie musi być niegodziwością. Wszystko zależy od naszych moralnych aktów, wyborów jakich dokonujemy. Winny się one opierać na zgodzie dobra, godziwości na gruncie czynu, jaki chcemy dokonać – nie może on sam w sobie być zły, grzeszny. Muszą być także „czyste” intencje – to co mną powoduje do działania ma opierać się na miłości Boga oraz bliźniego. Wreszcie także okoliczności, jakie towarzyszą memu działaniu, kierowanemu miłością ku Bogu i bliźniemu, powinny być same w sobie co najmniej obojętne. Najlepiej jednak, jeśli są po prostu dobre, czyli działam przygotowany, kompetentny, w stanie łaski uświęcającej. Jakiekolwiek zachwianie dobra w akcie moralnym skutkuje popełnieniem uczynku niegodziwego, czyli grzechu – dodaje ks. Radomski.

Ksiądz często pyta wiernych o to, dlaczego żyją w pojedynkę, czy mają jakąś filozofię, która by to tłumaczyła. – Dopiero uzyskawszy odpowiedzi na te pytania mogę podjąć ocenę moralną takiego wyboru drogi życiowej. Z kilkuletniego doświadczenia wiem, że bardzo często motywem przewodnim wyboru bycia „singlem” jest szereg obaw, lęków, wątpliwości. Mają one najczęściej przyczynę w domu rodzinnym, wychowaniu, złym przykładzie w środowisku lokalnym. To jest normalne, więcej, zrodziło się wskutek grzechu, braku u człowieka miłości do Boga. I w ten sposób wyraźnego znaczenia nabierają słowa Chrystusa o niezdatnych do małżeństwa, których takimi uczynili ich bliźni [Mt 19,12]. Bóg jest Panem czasu, świata i całego uniwersum. Jego moc jest niewyobrażalnie potężna i łaskawa dla tych, którzy Go miłują. Jeśli zatem mam pełnić wolę bożą, którą jest oddawanie należnej Jemu Chwały, to pomoc w pokonaniu bariery, jaką może być wybór bycia „singlem”, pomoc duszpasterska, sakramentalna, katechetyczna jest jak najbardziej na miejscu. Powiem więcej: jest obowiązkiem dla każdego, kto mieni siebie katolikiem – podsumowuje duchowny.

Nie tylko Warszawa

Na mszę dla singli można wybrać się nie tylko w Warszawie, ale także w Łodzi czy Krakowie. W każdy ostatni czwartek miesiąca o godzinie 19 w kościele przy ulicy Sienkiewicza 60 w Łodzi zbiera się grupa singli w wieku od dwudziestu do sześćdziesięciu lat. Podczas modlitwy „Ojcze nasz” stoją w kręgu i trzymają się za ręce. Po mszy odbywają się specjalne zajęcia z udziałem psychologa, który doradza w kwestiach damsko-męskich. Inaczej niż single ze stolicy, nie umieją się jednak tak szybko integrować. W jednym z wywiadów ojciec Granatowski komentuje nieśmiałość wiernych: – Boją się, ale to dopiero początki. Zresztą nie chcemy bawić się w swatkę. Najważniejsze, by nauczyli się patrzeć na siebie jak na kogoś wartościowego. Niestety bywa to trudne – mówi o. Granatowski. Ale chyba nie jest to niemożliwe – dowodem kilkanaście szczęśliwych par i osób, które dzięki tym spotkaniom znów mogą się poczuć dla kogoś ważne.


Damian Gajda

25.08.2010

Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy Dzikie serce. Tęsknoty męskiej duszy
John Eldredge
Głęboko w swym sercu każdy mężczyzna tęskni za bitwą, którą mógłby stoczyć, przygodą, którą mógłby przeżyć, i Piękną, którą mógłby uratować. To Bóg go takim stworzył... » zobacz więcej

Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy [miękka oprawa] Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy [miękka oprawa]
John Eldredge, Stasi Eldredge
Każda dziewczynka zadaje podstawowe pytanie: "Czy jestem śliczna? Czy się mną cieszysz?". Odpowiedź, jaką uzyskałaś na to pytanie w swojej młodości, ukształtowała cię w kobietę, którą obecnie jesteś. Dla większości z nas była to odpowiedź niewłaściwa... » zobacz więcej
Waszym zdaniem
2014-09-21 22:46 ela napisał:
Karolu...wyjatek potwierdza regułe...ale nie wkladajmy wszystkich do jednego worka.To prawda ze wiele kobiet lubi lekkie zycie u boku ładnego i bogatego mezczyzny ale i wielu mezczyzn przyznaje sie do tego ze woli miec ładna( i nie madra)zone ktora bedzie ładnie wygladała u jego boku niż taka ktorej serce roztopi lód.Zawsze "wyznawałam"zasady ze prawdziwy mezczyzna powinien kochac,szanowac i sprawic by kobieta czuła sie przy nim bezpieczna.Osobiscie na swojej drodze zazwyczaj spotykam mezczyzn ktorzy kochaja alkohol,szanuja kobiety przez jedna noc i sprawiaja ze kobiety sie ich boja.Jednak wciaz wierze w to ze tak jak istnieja kobiety patrzace na swiat sercem tak i istnieja mezczyzni ktorzy nosza wiecej w głowie niz na głowie.
2014-09-18 23:41 Karol napisał:
Jolanto nie musisz być wulgarna w swoich wypowiedziach. Ale zgadzam się z Tobą w 100% ... Dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy te (jak to nazywasz) normalne, wartościowe kobiety potrafią niekiedy w pierwszym kontakcie pytać jak facet zarabia na życie. Wybacz ale wydaje mi się ze to dość prywatna sprawa i może nie na pierwszy ogień. No ale skoro to jest główny wyznacznik znajomości to jak to interpretować? A nie daj Boże jeśli koleś odbiega od normalnego, wartościowego wzorca jaki laska ma w głowie. Wtedy to już koniec znajomości. Zresztą takie pytania to może na spotkaniu a nie przez komunikator internetowy... I dziwisz się, że faceci wybierają młodsze (a może po prostu głupie) laski zamiast słuchać wiecznych narzekań i znosić postawy roszczeniowe? Nie usprawiedliwiam tego typu zachowań, ale rozumiem mechanizm. A co do parku Aleksandro... Zawsze warto porozmawiać z kimś kto nie będzie miał od razu parcia na związek i gadał ciągle o tym samym. Pozdrawiam wszystkie moje Fanki:D
2014-09-15 12:41 Aleksandra napisał:
hejka chodziłem szukałem i tam na tych mszach jest ok spotkania do bani nawet najść się nie można to uffff jak mowie ze jestem chory na astmę i nie bogaty to odrazu mnie piętnują a przypala by się fajna mila romantyczna damulka , lepiej poznać kogoś w parku sa porządne mile dziewczyny tyko ze ona tez mnie nie chcą
Kobiety w dzisiejszych czasach kochają tylko hajs! A te, które go nie kochają już dawno są mężatkami;)
W tej sytuacji chłopcy, koniecznie musicie wybrać się razem do parku ;-P
2014-09-13 19:09 Jolanta napisał:
hejka chodziłem szukałem i tam na tych mszach jest ok spotkania do bani nawet najść się nie można to uffff jak mowie ze jestem chory na astmę i nie bogaty to odrazu mnie piętnują a przypala by się fajna mila romantyczna damulka , lepiej poznać kogoś w parku sa porządne mile dziewczyny tyko ze ona tez mnie nie chcą Kobiety w dzisiejszych czasach kochają tylko hajs! A te, które go nie kochają już dawno są mężatkami;)
No co Ty nie powiesz Karol... Zapomniałeś dodac że faceci kochają tylko młode dupy i cycki (za przeproszeniem szanownego towarzystwa..) i głęboko gdzieś mają normalne wartościowe kobiety a ci którzy nie mają są już dawno mężami ...
2014-09-09 13:26 Karol napisał:
hejka chodziłem szukałem i tam na tych mszach jest ok spotkania do bani nawet najść się nie można to uffff jak mowie ze jestem chory na astmę i nie bogaty to odrazu mnie piętnują a przypala by się fajna mila romantyczna damulka , lepiej poznać kogoś w parku sa porządne mile dziewczyny tyko ze ona tez mnie nie chcą
Kobiety w dzisiejszych czasach kochają tylko hajs! A te, które go nie kochają już dawno są mężatkami;)
2014-09-02 16:24 Adam napisał:
hejka chodziłem szukałem i tam na tych mszach jest ok spotkania do bani nawet najść się nie można to uffff jak mowie ze jestem chory na astmę i nie bogaty to odrazu mnie piętnują a przypala by się fajna mila romantyczna damulka , lepiej poznać kogoś w parku sa porządne mile dziewczyny tyko ze ona tez mnie nie chcą
2014-08-21 10:58 Joanna napisał:
Wg mnie to troche bez sensu, bo w miastach ludzie maja i tak setki sposobow aby kogos poznac. Jednak na wsiach, czy w malych miasteczkach, gdzie osob plci przeciwnie w zblizonym wieku jest moze z dziesiec, a do tego powolaniem zyciowym polowy z nich jest wystawanie po budka z piwem/plotkowanie ze sprzedawczynia, problem samotnosci i braku perspektyw nawiazania znajomosci pozostaje bez rozwiazania - nie kazdy przeciez i nie zawsze moze pozwolic sobie na wypad do miasta na jakis event dla singli
2014-08-15 20:36 Danuta napisał:
A dla czego w małych miastach nie są odprawiane takie msze
2014-05-10 13:38 Adam napisał:
lipa